Muzyczny towarzysz



poniedziałek, 13 października 2008

1.

      Przechadzał się brukowanym chodnikiem pośród wieczornego blasku latarni. Mijał opustoszałe od późnej godziny samotne ławki. Odgłos jego kroków mieszał się z cichymi pęknięciami porozrzucanych na ziemi zeschniętych liści. Żółtą falą rozlewały się wszędzie, pokrywając niemal każdy skrawek powierzchni. Emanowały delikatną aurą jesieni. Kruche i bezbronne wobec najlżejszego podmuchu wiatru, przywodziły na myśl życie maleńkiego dziecka.
      Z lubością wdychał unoszący się dookoła zapach. Niedookreślony, ale charakterystyczny dla tej pory roku. Wystarczająco intensywny, by oddzielał się od spalin mknących nieopodal samochodów. Uniósł do ust papierosa i zaciągnął się nim mrużąc oczy. Czekoladowy dym rozszedł się w jego płucach, a słodkawy smak ustnika przylgnął do warg. Smuga spalonego tytoniu poszybowała w górę, aż rozmyła się w mroku nieba. Skręcił w zapełnioną przechodniami ulicę Nowego Światu.
      Jego spacerowy chód kontrastował z pospiesznym krokiem mijających go ludzi, jednak nie zamierzał dać się porwać tej wielkomiejskiej rzece. Zresztą sam często płynął jej nurtem. Czuł się wtedy cząstką niedającej się zatrzymać powodzi, wnikającej w każde drzwi, obmywającej każdy chodnik. Ale ów żywioł, choć imitował naturę, nie miał z nią nic wspólnego. Był wytworem człowieka i wiedzionego przezeń stylu życia. Czas mijał tu szybko lub raczej nie było go wcale. Może dlatego każdy nosił zegarek, by łapać bliźniaczo podobne do siebie sekundy. Zegarek w komórce, oczywiście.
      Rozpiął poły swojego czarnego płaszcza, który zaczął swobodnie falować. Ciepło promieniujące od mijających go ludzi rozproszyło cały chłód. Tłum otoczył go opieką, dając złudne poczucie bezpieczeństwa. Łatwo się było w nim roztopić. Szedł tak z papierosem w lewej dłoni, w prawej zaś trzymał parasol za zgiętą rączkę. Ta szpada, często wymierzona w burzowe chmury, służyła mu teraz dla zabawy jako laska, którą odmierzał rytmiczne stuknięcia o bruk. Wodził wzrokiem po skrytych maską obojętności twarzach. Czasami spotykał roześmiane grupki rozmawiających ze sobą osób, zachowujących jednak czujne spojrzenie.
      Idąc zatłoczoną ulicą trzeba być czujnym. Przynajmniej na tyle, aby móc zauważać sklepowe wystawy, te jasne punkty w ciemności zagubionego czasu. Są one ucieczką przed monotonią jednostajnego chodu, skupiskami uwagi wartymi drogiego czynszu, przerwami w niebycie, jaki tworzy się podczas podróży od wyjścia do przystanku i od przystanku do wejścia. Skręcił w lewo i oto niepostrzeżenie, jakby wcześniej wcale nie szedł, tylko pojawił się od razu na miejscu, osiągnął cel. Kawiarnia.

14 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Można nawet w szarym dniu poetycko dotrzeć do celu przeznaczenia. Trzeba jednak pamiętać o wszystkich czynnikach

Anonimowy pisze...

Ciekawe :) Fajnie się to czyta. Zaczęłam się zastanawiać, jak ja bym to napisała... U Ciebie wyczuwa się spokój, u mnie pewnie byłyby emocje. Hhhmm... jesteś leworęczny? ;)

Pozdrawiam :)

Anonimowy pisze...

Potrzebny by mi był taki spacer. Taki bez wyrzutów sumienia spowodowanych rzekomym marnotrawieniem czasu. Ostatnio jeśli idę to Krakowskim Przedmieściem, ale wtedy też wracam, choć staram się trochę wolniejszym krokiem. Jedyny plus zajęć w tamtych okolicach. ... /Chciałabym tak, po prostu./

~green

Łukasz pisze...

klaudia - o jakich to czynnikach pamiętać trzeba? O czujności? ;-)

bezmyślna - a tak, spokój zamiast emocji. Nie wiem czy potrafiłbym pisać z emocjami... tak, jestem leworęczny? Coś z tego wynika? ;-)

green - zwolnić kroku. Własnie to jest dość trudne. Ten nurt szybkiego chodzenia bardzo łatwo porywa. Szczęściem można mu się oprzeć, choć z pewnością denerwuje to ludzi, któzy muszą nas wymijać ;-)

XL pisze...

A ja dziś jakaś taka przeniknięta romantyzmem. Może nieco bardziej barwnym, bo mój dzień jak na razie jest poprzeplatany złoto-żółtym słońcem z kolorową tęczą.
Świat potrafi być piękny :)

Słonecznik pisze...

Ciekawe spojrzenie. Brak emocji ? Ja tu czuję podskórne, dobrze ukryte.
Wrażliwość na otaczający autora świat i, co tu ukrywać, poetyzowanie. Więc nie ma emocji?
Zresztą, natchnąłeś mnie! Włączyłam na ten tydzień moją kamerę i w pewnym sensie dopisuję swoją wizję, bardzo subiektywną, chwytając czas i usidlając w sieci klawiatury.
Takie obrazki „z drugiego brzegu”

_____
(wróciłam na Onet: http://mojeoceany.blog.onet.pl/
bo nie dawałam sobie rady tu z wieloma sprawami.)

Anonimowy pisze...

Podobno leworęczni panowie są bardziej inteligentni :)

Anonimowy pisze...

No nic, po prostu zauważyłam, że trzymasz papierosa w lewej dłoni. Ach, każdy tak tutaj się wysila w tych komentarzach, że ograniczę się jedynie do czytania notek ;)

Anonimowy pisze...

Może nie denerwuje, lecz na pewno dziwi tych samych ludzi, gdy śmieję się w deszczu sama do siebie. Bez deszczu też mi się zdarza.

Zwolnić trudno, mam za słabe zdolności organizacyjne, ale chociaż będę wysyłać uśmiechy. (To ponoć mój znak rozpoznawczy).

~green

_ pisze...

pięknie Łukaszu ..
Lubię czytać coś co działa na moją wyobraźnię .. i widzę to oczami...
pozdrawiam ...

Łukasz pisze...

nimfa - oj potrafi, potrafi. Nawet tak bardzo, że nie sposób tego opisać :-)

słonecznik - hmmm, chętnie bym zobaczył te obrazki z Twojej kamery.

Emocje, brak emocji... z pewnością coś da się wyczuć z tego kawałka prozy, ale być może przedmówczyni miała na myśli emocje bardziej burzliwe ;-)

klaudia - no ja mam nadzieję ;-D

bezmyślna - oj daj spokój i pisz, pisz, pisz :-)

green - och, deszcz także rzuca uśmiech na moją twarz, choć w towarzystwie obcych ludzi, przechodniów, nie potrafię iść tak zadowolony, a co dopiero się śmiać ;-)

cicho sza - bardzo mi miło :-)

Anonimowy pisze...

noooo.... i co było w tej kawiarni????? czekam!
I tylko sie zastanawiam - czekoladowy smak papierosa? To one mają w ogóle smak? Wszak śmierdzi to ochydztwooooo, śmierdzi jak diabli! bblleeeeee..;)
ale to nie ważne! Czekam na numer 2. No więc? Co było w tej kawiarni? co??????????

Łukasz pisze...

margi - a są takie czekoladowe papierosy ;-)

Co było? Jeszcze przeczytasz. Ale to nie będzie opowieść o wartkiej akcji coś czuję :-D

Anonimowy pisze...

Haha, a ja potrafię. :-)

~green