Muzyczny towarzysz



poniedziałek, 29 grudnia 2008

Wyrazy bezsilności

Mam 25 lat.

25 to ćwierćwiecze. I jest to ćwierćwiecze samotności. Patetyczne

      Jedna czwarta stu lat może być jedną czwartą mojego życia. Jest jednak ona z pewnością ponad połową czasu, jaki został na znalezienie drugiego człowieka, na spełnienie potrzeby miłości. Nie mam ochoty po raz kolejny słyszeć, że miłość przyjdzie sama w najmniej spodziewanym momencie. Dobijam do punktu, w którym te słowa stają się mdłe i błahe; rzucają mnie w objęcia wilgotnych ścian lochu, nakazując czekać wśród zatęchłego powietrza na ocalenie.

      Szukam zatem. A gdy nie szukam, znajduję głęboki smutek lub frustrację. Czasami zapominam, by szukać, a wtedy nie znajduję nic, tracąc jedynie kontakt ze swoją głęboką potrzebą, której tak pragnę zadośćuczynić. Szukam również po to, by nie stawać oko w oko ze sobą, w pojedynkę przeciwko swemu jestestwu, które może doprowadzić do rozpaczy. Nigdy także nie jestem szczęśliwy, a co najwyżej zadowolony. Bywam usatysfakcjonowany, tak jak można być usatysfakcjonowanym ugaszeniem pragnienia czy zaspokojeniem pożądania.

      Przebiegam wzrokiem po tysiącach twarzy, stwarzam tysiące niewykorzystanych okazji, spotykam się z dziesiątkami. Rozmawiam, dzielę się swoimi doświadczeniami i życiem, przyjmuję doświadczenia i życie innych, lecz nadal jestem w tym samym miejscu. Brak mi jeszcze dojmującego poczucia bezsensu, lecz ono nieubłaganie musi kiedyś nadciągnąć. Pojawia się zresztą od czasu do czasu, czego wyrazem są te myśli. Nie przegrałem jeszcze z nawiedzającą mnie niekiedy udręką samotności, ale być może niedługo to nastąpi.

Z wyrazami bezsilności,
Dla innych czujących tak samo.

środa, 24 grudnia 2008

Święta i osobista ewolucja ich znaczenia

24 - 8 = 16.

Szesnaście dni od ostatniej notki, a dzisiaj Święto Bożego Narodzenia i związana z nim Wigilia. Zaraz usiądę do stołu, przełamując się wpierw opłatkiem, z moją matką, ojcem, z jego wiekową ciotką oraz z pewną panią, także już zaawansowaną w latach, która miała niegdyś wpływ na moje wychowanie. Te dwie ostatnie osoby, samotne i opuszczone przez najbliższą rodzinę, zajmują niejako symbolicznie owe czekające na niespodziewanego gościa nakrycie. Dodatkowe krzesło, którego właściwie i tak nikt nie zajmie, jeżeli sami się o to nie postaramy, i którego rola sprowadza się do poprawy samopoczucia z powodu iluzji bycia dobrym. Dobrym dla innych, tych nieznajomych, w duchu przykładnego chrześcijanina, kochającego bliźniego swego jak siebie samego.

---

Kiedyś Wigilia była dla mnie przede wszystkim, lub nawet jedynie, oczekiwaniem na prezenty. Do dzisiaj pamiętam wielką radość, której doznawałem rozpakowywując zawinięte w świąteczny papier pudło klocków Lego. Pamiętam też, jaki byłem zły z powodu nieotrzymania oczekiwanej rzeczy. Ciasta też można było się nieco najeść, posiedzieć do późna, w łózku zaś marzyć o następnym dniu, gdy będę składał klocki w spójną całość. A reszta? Rodzinne grono, życzenia, rozmowy, stanowiły przeszkodzę w osiągnięciu prezentowego spełnienia; były kompletnie niepotrzebnym elementem i wartością przeze mnie niezauważaną.

Im jednak jestem starszy, tym bardziej zaczynam doceniać rodzinną stronę Wigilii, i tym mniej interesują mnie to, co znajdę pod choinką. Właściwie do tej ostatniej kwestii zupełnie nie przykładam znaczenia, choć nie powiem, że nie jest miło coś dostać. Najbardziej jednak liczy się pamięć i życzenia, długie rozmowy przy herbacie, obecność okraszona wyjątkowym czasem. I nie jest on dla mnie wyjątkowy, ponieważ rodzi się Chrystus, lecz dlatego, że ten mój i tysiąca innych ludzi świat staje w miejscu i łączy się we wspólnej życzliwości, dobroci, uśmiechu, uwadze. Na ten jeden wieczór.

---

W te Święta życzę Wam radosnego spokoju, rodzinnej życzliwości i błogiego spełnienia.

poniedziałek, 8 grudnia 2008

4.

      Ocknął się rano skąpany w słonecznej poświacie. Przez niezaciągnięte roletami okna wpadały złote promienie, nadając blasku kołdrze i pościeli. Jesienna szarzyzna ustąpiła miejsca światłu bezchmurnego nieba, skrywając się we wczorajszych deszczowych wspomnieniach. Wyparowały kałuże wody, oddając to, co uprzednio zabrały wilgoci. I oto ta pora roku, ukazując swoje szlachetne oblicze, tchnęła w niego chęć życia. Zamanifestował ją przeciągając się z lubością.
      Leżący nieopodal rudy kot od dawna wygrzewał się w cieple roziskrzonego dnia. Leniwie, jakby od niechcenia, spojrzał jednym okiem na właściciela i miauknął.
– Przyjemnie, prawda sierściuchu?
      W odpowiedzi Długowąsy przekręcił się na drugi bok. Znać było, iż nad rozmowę przedkłada sobie wygodę, chwile niezakłóconej przyjemności. Naturą ich stosunków było wzajemne pozostawianie sobie prywatnej przestrzeni. Właściwie relacja ta miała w pełni partnerski charakter i gdyby tylko Długowąsy był kobietą, tworzyliby w pełni szczęśliwy związek.
      Wiszący na ścianie korytarza zegar wybił dziesiątą. W dużym pokoju automatycznie włączyło się radio, a spokojny głos spikera zaczął odczytywać wiadomości. Wyglądało na to, że dzisiaj na medialnym tronie królować będzie faktoid politycznego kryzysu. Dziennikarski przemysł nie próżnował i podczas gdy tajemnicą pozostawały personalia osób kreujących kryzysowe wieści, ich celem było wytworzenie napięcia, ruchu, ożywienia, stanu ciągłej uwagi.
      Informowano, dementowano, oskarżano, a on nastawił ekspres do kawy, zrobił poranną toaletę, podrapał się po pełnej zmierzwionych włosów głowie i przełączył stację. Sok pomarańczowy, jajecznica, chleb z masłem, mleko i cukier do filiżanki kawy oraz jazz wspomagający trawienie. Zestaw klasyczno-energetyczny, fit rodem z reklam, w których nie brak pięknych i szczęśliwych modeli.
      Tak właśnie posilał się przed bitwą ze znawcami sztuki, bo handel Manetem lub Kandinsky’m to walka nerwów i wiedzy. Wiadomo przecież, że degustivus non disputantum est, zaś wycena poszczególnych dzieł może budzić napięcia. Dla kolekcjonerów różnica kilku tysięcy w te czy wewte nie powinna być kwestią tak bardzo istotną, jednak w praktyce potrafią toczyć boje o każdą złotówkę.
      Myjąc zęby po posiłku, przyglądał się swemu odbiciu w lustrze. Niebieskie oczy badawczo patrzyły na twarz, która wydawała się coraz bardziej obca, rozpadając się niemalże na pojedyncze fragmenty. Każdy z nich, rozpatrywany oddzielnie, wprawiał go w zdziwienie. Za rzadko zastanawiał się nad sobą, poznając siebie raczej przez kontakty z innymi. Bowiem to w kontekście innych był dobry lub zły, czuły bądź szorstki, cichy albo pewny siebie. Uszy miał jednak nieco odstające, a brwi gęste. Tak, jedynie fizjologia dostarcza względnie pewnej wiedzy o sobie samym.
      Gdy zegar oznajmił wpół do jedenastej, pospiesznie dokończył łazienkowe czynności. Skomponował na sobie mniej więcej elegancką garderobę, zręcznie dobierając poszczególne jej części. Abstrakcjonizm, pod którego egidą stała dzisiejsza aukcja, był myślą przewodnią stroju. Fioletowy płaszcz i tego samego koloru buty na obcasach dopełniały wrażenie lekkiej nieskładności. Zamknął drzwi żegnając się posyłając szybujący pocałunek Długowąsemu.

czwartek, 4 grudnia 2008

Świąteczny Stół Pajacyka

Polska Akcja Humanitarna, która jest właścicielem strony pajacyk.pl, organizuje akcję dobroczyną pt. "Świąteczny Stół Pajacyka". Na czym rzecz polega? Otóż 7 grudnia, czyli już w tą niedzielę, w wielu restauracjach, które zaangażowały się w to przedsięwzięcie, będzie można zjeść sobie zmaczny obiad bądź kolację i tym samym pomóc urządzić potrzebującym dzieciom Święta. Tego dnia bowiem niektórzy właściciele lokali gastronomicznych przeznaczą 10% swojego obrotu na rzecz dzieci niedożywionych. Spis wszystkich pomagających restauracji znajduje się pod TYM adresem, wraz z podziałem na poszczególne miasta.

Cieszy, że z roku na rok (bo jest to już 7. edycja) przybywa lokali. Myślę, że to się po prostu opłaca, pomimo tak wysokiego procentu dochodów oddawanych na dobroczynny cel. Ale żeby opłacało się jeszcze bardziej, akcja powinna być jak najbardziej nagłośniona. Ja dowiedziałem się o niej dzięki audycji radia TOK FM. Niestety, nie ma jej obecnej ani w telewizji, ani na billboardach. Dlatego zachęcam każdego, kto przegląda mojego bloga, do zafundowania sobie dobrego obiadu w tą niedzielę. Najlepiej ze znajomymi.