W dzisiejszym poście chciałbym Wam zaprezentować dość ciekawą osobę. Marcin Boronowski, wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego, jest nietypowym mężczyzną. Jego wyjątkowość polega na tym, iż ubiera się w kobiece stroje, choć nie jest ani transseksualistą, ani transwestytą. Ów wybór podyktowany jest względami ideologicznymi, sprzeciwem wobec norm kulturowych dotyczących ostrego podziału na płcie, między innymi w zakresie odzieży. Antyfacet sprzeciwia się jakimkolwiek objawom seksizmu nałożonego na męskie role społeczno-kulturowe, nie tylko dotyczącego szat zdobiących człowieka, ale także wszelkich oczekiwań stawianych ludziom wyłącznie na podstawie ich przynależności płciowej.
Tutaj macie krótki materiał z TVP Wrocław z 01.IV.2008 r., czyli osiem lat po pierwszym wyjściu na ulicę w wysokich obcasach i spódnicy:
Logika jest prosta - skoro istnieje społeczne przyzwolenie na to, by kobiety chodziły chociażby w spodniach, wkładały krawaty, tudzież glany lub bezpłciowe sportowe buty, to z jakiego powodu mężczyźni nie mogą nosić sukienek lub szpilek? Do tego, jak argumentuje Antyfacet, męski ubiór posiada znacznie mniej walorów użytkowych (niewygoda), jest mniej zróżnicowany w materiałach lub wzorach, a w butikach panowie mają zawężony wybór do kilku standardowych projektów. Szczerze mówiąc, ubóstwo wyboru podczas kupowania ciuchów zawsze mnie nieco irytowało. Czy taki stan rzeczy ma znajdować usprawiedliwienie w kulturowym fakcie, iż kobiety bardziej lubią się stroić? Natomiast, o ironio, większość znanych projektantów to mężczyźni. I to oni kreują trendy, decydują ma się nosić w tym sezonie.
Na Antyfaceta ludzie reagują w najlepszym wypadku obojętnością, zaś w najgorszym agresją. Pierwsze to kurtuazyjne milczenie tych, których nie stać na bardziej zdecydowaną reakcję, ujawniającą prawdziwe nastawienie do osoby łamiącej genderowe normy. Ostatnie to przejaw zdecydowanego oporu przed czymś, co nie mieści się w zabudowanym murem zasad łbie, a obraźliwe słowa lub przemoc to jedyny sposób na poradzenie sobie z rozdźwiękiem dostarczanym przez zróżnicowaną rzeczywistość. Zresztą Marcin prosił już o ochronę policji, jednak został chyba zignorowany. Zastanawiam się, czy osoba doświadczająca np. ostrej dyskryminacji ze względu na kolor skóry zostałaby w naszym państwie tak samo potraktowana.
Dzięki takim XX-wiecznym ikonom kultury, jak Marlena Dietrich lub Coco Chanel, kobiety uzyskały swobodę w doborze swoich strojów lub sposobu bycia. Wielki wkład w tej ewolucji miał ruch feministyczny, wygłaszający postulaty równości płci w szerokim zakresie (chociaż zaczęło się od dostępu do edukacji oraz prawa głosowania w wyborach). Takim sposobem paniom wolno prawie wszystko to, co panom (chociaż niektóre zachowania nadal spotykają się z naganą społeczeństwa), jednak nie odwrotnie. Dobrym przykładem jest tu jeden z moich znajomych, który zaczął studiować pielęgniarstwo. Zrezygnował po roku z powodu betonowego oporu wykładowców, stanowczo twierdzących, że zawód ten przeznaczony jest wyłącznie dla kobiet.
Tak jak feministki, tyle że z innym biegunem, Marcin Boronowski sprzeciwia się "ufacetowieniu" mężczyzn, czyli włożeniu ich w sztywne ramy społeczno-kulturowe, ograniczające dostępne ubiory, zawody, zachowania, sposoby modelowania ciała itp. Jak sam mówi
- Nie jestem przeciwko męskości, ale przeciwko jej sprymitywizowanej wersji, którą można określić mianem facetyzmu. Nie jestem też skonfliktowany ze swoją męską tożsamością. Ale rozumiem ją jako swobodę zainteresowań i postaw, odrzucam jedynie stereotypowo narzucone mężczyznom obszary zainteresowań.
Nie wiem jak Wy, ale ja Antyfaceta popieram. Nie jestem skłonny nosić wysokich obcasów (choć uwielbiam, gdy robią tak kobiety) lub zakładać spódnic, lecz posiadam wiele cech psychicznych przypisanych do kobiet. Tak wykazał psychologiczny test na płeć mózgu, a i sam postrzegam siebie w ten sposób. Przyznaję, że niekiedy odczuwam ograniczenia co do ról męskich, co do przypisanej tej płci konstrukcji genderowej. Niestety, to nietypowo (w perspektywie dotychczasowych norm społecznych) pojmowane równouprawnienie potrzebuje jeszcze sporo czasu na osiągnięcie tego, co zdołał osiągnąć feminizm, choć pewne znaki już się pojawiają - np. metroseksualność. Ale to długi temat... i co sądzicie o Naczelnym Antyfacecie Rzeczpospolitej Polskiej?
Do poczytania:
- polscy faceci w szpilkach, reportaż Malwiny Lamch i Dawida Zielkowskiego
- antyfacet na szpilkach, wywiad Marioli Szczyrby
- Strona Antyfaceta