Muzyczny towarzysz



poniedziałek, 29 grudnia 2008

Wyrazy bezsilności

Mam 25 lat.

25 to ćwierćwiecze. I jest to ćwierćwiecze samotności. Patetyczne

      Jedna czwarta stu lat może być jedną czwartą mojego życia. Jest jednak ona z pewnością ponad połową czasu, jaki został na znalezienie drugiego człowieka, na spełnienie potrzeby miłości. Nie mam ochoty po raz kolejny słyszeć, że miłość przyjdzie sama w najmniej spodziewanym momencie. Dobijam do punktu, w którym te słowa stają się mdłe i błahe; rzucają mnie w objęcia wilgotnych ścian lochu, nakazując czekać wśród zatęchłego powietrza na ocalenie.

      Szukam zatem. A gdy nie szukam, znajduję głęboki smutek lub frustrację. Czasami zapominam, by szukać, a wtedy nie znajduję nic, tracąc jedynie kontakt ze swoją głęboką potrzebą, której tak pragnę zadośćuczynić. Szukam również po to, by nie stawać oko w oko ze sobą, w pojedynkę przeciwko swemu jestestwu, które może doprowadzić do rozpaczy. Nigdy także nie jestem szczęśliwy, a co najwyżej zadowolony. Bywam usatysfakcjonowany, tak jak można być usatysfakcjonowanym ugaszeniem pragnienia czy zaspokojeniem pożądania.

      Przebiegam wzrokiem po tysiącach twarzy, stwarzam tysiące niewykorzystanych okazji, spotykam się z dziesiątkami. Rozmawiam, dzielę się swoimi doświadczeniami i życiem, przyjmuję doświadczenia i życie innych, lecz nadal jestem w tym samym miejscu. Brak mi jeszcze dojmującego poczucia bezsensu, lecz ono nieubłaganie musi kiedyś nadciągnąć. Pojawia się zresztą od czasu do czasu, czego wyrazem są te myśli. Nie przegrałem jeszcze z nawiedzającą mnie niekiedy udręką samotności, ale być może niedługo to nastąpi.

Z wyrazami bezsilności,
Dla innych czujących tak samo.

27 komentarzy:

Anonimowy pisze...

to smutne... mam 6 lat więcej i w sumie ciągle myślę tak samo... najbardziej samotnym jest się wśród ludzi, to straszliwie bezsensowne ale tak niestety jest...
Łukasz może jednak w tym roku poznasz wreszcie TĄ właściwą...?
czego CI serdecznie życzę :)

Łukasz pisze...

Heh, singiel z Ciebie? Cholera, to wszystko, te czasy samotnych ludzi, nie wróżą nic dobrego na przyszłość...

Też Co życzę sukcesu w tym obszarze :-)

Anonimowy pisze...

Łukaszu, ten post mnie rozbroił... Wypływa z niego niezwykła szczerość, podana dość "lekko" - podziwiam takie ujęcie myśli. Nie jest łatwo uzewnętrznić swoją potrzebę, tak, by ktoś inny ją poczuł - Tobie się to udało...
Napiszę tak: przemawia przez Ciebie słabość, ale słabość chwilowa tylko. W głębi serca musisz wierzyć w to, że ta sytuacja się zmieni, wszystko się ułoży według Twojego planu. Bardzo dobrze, że próbujesz coś robić, by to przyspieszyć - "lepiej się zużywać, niż rdzewieć" (D. Diderot), prawda? :).
Mogłabym napisać, że w pewnym stopniu utożsamiam się z tym co napisałeś. Mógłby powstać z tego tekstu niezły wiersz ;).
Nie będę Cię pocieszać, bo uważam, że wszystko przed Tobą, ale jeśli czujesz się tak stary przy 25 latach, to niedługo zawitam do Twojego klubu - dokładnie 21 stycznia, więc nie jesteś sam :D

Napisałam koment, takiego "od serca", jak mi się skasuje, to zwątpię :P.

Pozdro Grande ;)
Iwka

Anonimowy pisze...

Bardzo długo, wstydliwie ale systematycznie szukałam do granic desperacji. Nic się nie zmieniało. Poza mną chyba. Poza deklaracją uczciwości - wobec siebie chyba najbardziej. Zmysły wyczulił mi brak zgody na bylejakość. Oczywiście kobietom jest łatwiej bo nie nie są trawione przez POŻĄDAŃSKO - a wiadomo: pożądańsko przyciska - człowiek robi się mniej wymagający, idzie na jakieś takie kompromisy, ona chce on też, ale nie wszystko i tak jakoś głupio bo ktoś będzie cierpiał a wszystko to zamiast.

Anonimowy pisze...

Moja koleżanka powtarza pół żartem, pół serio: starość nie radość, młodość nie wieczność. Do starości Ci jeszcze daleko. Tym bardziej w Warszawie (?), gdzie młodość się wydłuuuża. Twoje 25 to jeszcze nie tak wiele, moje 20 to jeszcze mniej. Wszystko przed nami. ;-)

~green

Anonimowy pisze...

hmm... raczej samotna jestem, niż sama...
zastanawiam się czy kiedyś to mija?
czy kiedyś przychodzi satysfakcja, kiedykolwiek? że w tej danej chwili możesz powiedzieć jestem szczęśliwa/y! nie jetem sam/a! czy kiedykolwiek jest tak, że możemy powiedzieć że nie jesteśmy samotni? eh...

Łukasz pisze...

Iwka; green

Widzicie, 25 lat to nie jest starość, to nie jest nawet bardzo dużo, jeżeli patrzy się na średnią życia. Jest to jednak już więcej niż półmetek jeżeli chodzi o poszukiwanie partnerki. Myślisz, że przy 40stce będzie kogoś atrakcyjnego łatwo znaleźć? Dla mężczyzn to jeszcze jeszcze, ale kobiety... wszystko zaczyna iść pod górkę i tego ukryć się nie da.

Ale to nie jest tylko frustracja spowodowana wiekiem, lecz także dotychczasowymi negatywnymi doświadczeniami. Negatywnymi w sensie nie emocjonalnego zranienia, lecz zwątpienia w emocjonalność, w niemalże brak umiejętności nawiązania satysfakcjonującej relacji. Do tego związki wokoło coraz szybciej się rozpadają, tak jakby dzisiejsze czasy nie sprzyjały miłości. Może czeka nas wszystkich 100 lat samotności - XXI wiek.

PS. Iwka to napisz wiersz ;-)

Anonimowy

"Pożądańsko" :-) Deklaracje uczciwości deklaracjami, lecz im głębiej w wiek i nieudane relacje, tym bardziej uczciwość staje się niezbędna do prowadzenia satysfakcjonującego życia. W końcu mam dosyć miałkości, wchodzenia w związki bez przekonania, niejako z litości do własnego osamotnienia. Zaczynam wychodzić z założenia, że im zimniej będzie, tym mocniej można ogrzać się przy ogniu.

Łukasz pisze...

Sorciere

Często słyszę, że ludzie są samotni, ale nie sami. I jest to prawda, bo można mieć dużo znajomych, któzy są tak samo zagubieni jak my sami - dotyka nas choroba cywilizacyjna, a nie jednostkowa. Kolejna z licznych chorób, której jednak nie da się wyleczyć lekami i która tkwi głęboko w nas samych oraz kulturze, stylu życia, a być może i osiągnięciach techniki.

Hmmm, czy kiedyś przychodzi satysfakcja... wierzę, że tak. Że mimo wszystko ratunku można doglądać jedynie w miłości, która (inaczej niż w romantyzmie) prowadzi do uzdrowienia. Trzeba jednak jeszcze wiedzieć, jak iść tą ścieżką i co robić. A w tym też się można zagubić...

Anonimowy pisze...

O matko ale sobie znalazłeś dzień na przemyślenia (29.12 to chyba ja powinnam pisać takie smuty). Najśmieszniej, że mogłabym się pod tym podpisać wszystkimi kończynami, a nie bardzo chcę bo mam nadzieję, że coś jeszcze jest przede mną, a nie wszystko poza mną. Ty jeszcze jesteś siks młody, więc nie pisz proszę takich przybijających tekstów jak stary dziadek.

Łukasz pisze...

Nimfa

Młody, młody - tu nie chodzi o to :-p

Anonimowy pisze...

Wiem Łukaszu o co Ci chodzi. Wiersz napisałam, ale przesłam Ci go na emaila - cheer up :)

Anonimowy pisze...

Łukaszu miły ,poczytaj moje wiersze ,znajdziesz tam i o tym jak biegłam za marzeniem ,jak i o szukaniu miłości i o pocieszaniu kobiety,która się zawiodła ,ale ja wierzyłam ,że znajdzie nową szczęśliwszą miłość... poczytaj ale nie na chibcika tylko powoli i pomyśl... ZYCZĘ CI szczęśliwej miłości ...bo po cóż komu taka co pryska jak bańka mydlana ale wcześniej potrafi poranić. Szczęścia w NOWYM ROKU! Bogusia=Brydzia petronela-krk.blog.onet.pl

Anonimowy pisze...

Ja bym się raczej martwiła ok. trzydziestki. A teraz? 25 to taki wiek w sam raz. Związki się rozpadają? A no prawda, ale inne się tworzą i to równie nieoczekiwanie. :-) I Ty wypluj te słowa o samotności; nie jestem do tego stworzona! ;-P

~green

Anonimowy pisze...

jednak najgorzej jest być samotnym w związku...
to choroba, faktycznie! bo nikt nie che być samotny, a większość tak się czuje...

wierzę, że jeszcze będzie inaczej, ale lata mijają... rok za rokiem...

Ty masz jeszcze możliwości, wiek, i szansę... więc pojawi się wreszcie ta co Cię doceni... jeśli dasz jej szanse...

Anonimowy pisze...

Ciągle Trwamy w tym co jest w nas. I cięzko od tego uciec Klaudia

Ela pisze...

Samotność... czasami staje się towarzyszką zycia. Najgorzej być samotnym w gronie bliskich osób. to doprowadza do rozpaczy... wiem, co mówię... straszne jest robienie wszystkiego w pojedynkę. A ten rok dał mi do tego wiele okazji i nauczył jednego - na nic nie czekać. Pozdrawiam noworocznie i życzę optymizmu ;)

Anonimowy pisze...

Witaj Łukaszu na tym nowym blogu (lubiłam tamten onetowy), masz dopiero 25 lat! Cóż za piękny wiek. Na pewno spotkasz swoją miłość, Jakby tu powiedzieć ja patrzę na to z perspektywy jednak o wiele więcej lat. I wiem, ze ta młodzieńcza niecierpliwość jest całkiem normalna, ale z drugiej strony tego czasu jest sporo. i im kto jest dojrzalszy (bliżej trzydziestki), tym jego wybory,miłość są dojrzalsze i dające większą gwarancję na trwałość.
Co można powiedzieć, żeby tworzyć udany związek ważna jest pewna elastyczność, tolerancja. Ważne, żeby nastawić się na odczuwanie, a nie na podchodzenie czysto rozumowe, wykalkulowane. Wiesz,trudno mi prostymi słowami wyrazić, co mam na myśli, ale nie można być ani nadmiernym romantykiem, ani nadmiernym pragmatykiem. A szukać należy wokół siebie, wśród znajomych, a nie w sieci.Trzeba spotykać się z ludźmi,nawet karnawał jest dobra okazją do różnych spotkań. Samotny facet jest zwykle dobrze widziany.
Życzę szczęścia w tym Nowym roku!
Maria Dora

Anonimowy pisze...

Łukaszu, w Nowym Roku składam uroczyste przyrzeczenie, że nadrobię Twoje wszystkie pisaniowe zmagania. I jak najbardziej wyrażę swoją opinię. Zacznę już od juterka. Pozdrowienia ślę serdeczne :)

Anonimowy pisze...

No dobra! Na początek powiem, że zaległości nadrobiłam i ślad po sobie zostawiłam. Ale po drugie powiem, że nie wkurzaj mnie z tymi 25 latami. Bo jak sobie uzmysłowię swoje 37 (ale dopiero we wrześniu) to zaczynam już kopać kolejnego doła. Co prawda nie wyglądam jak Magda z 40-latka, ale siwy włos już sie gdzie niegdzie rzucił na przedziałku.
A miłość Mój Drogi, to taka dziwna sprawa. Szukasz szukasz...i nic! Dołujesz się, zastanawiasz czy z tobą coś nie tak, czy z całym tym światem. Czasem wydaje ci się, że wszystko to jakies bez sensu, i nagle pojawia się szybsze bicie serca. Po prostu nadchodzi znikąd to najpiękniejsze uczucie. Nie ma człowieka który by nie pragnął miłości. Bo ona nadaje sens. Razem można wszystko. Bo nawet płakac z kimś jest lżej. Człowiek kochany czuje sie potrzebny. Czuje się wartościowy.
W Nowym Roku życzę Ci znalezienia tej podstawy serca. Uczucia, które dodaje skrzydeł. Unosi i sprawia, że nie ma na ziemi problemów nie do przejścia.
I życzę Ci siły, wiary i nadziei. Nigdy nie słabnących. Bo musisz wiedzieć, że fajny z Ciebie gość :))

Anonimowy pisze...

Jeszcze tylko zabiore głos po raz trzeci. Wyrzuć tego papierocha, co go masz na zdjęciu obok!
Nicorette może, albo coś? albo landrynka?
:))

Łukasz pisze...

Iwka

Dzięki, muszę go odnaleźć i przeczytać :-)

Bogusia

Poczytam, poczytam i zobaczę, czy mi się nastrój zmieni. Obawiam się, że to nie tylko kwestia nastroju, ale także i niezbyt, hmmm, dających nadzieję doświadczeń. Ale szczęście na nowy rok się przydaz pewnością :-)

green

Gwarantuję, że zaczniesz się martwić znacznie wcześniej, jeżeli oczywiście nikogo sobie nie znajdziesz. Związki się rozpadają, tworzą, rozpadają i tworzą, rozpadają oraz tworzą i tak w koło Macieju. Ech, ja z tej karuzeli wysiadam.

Sorciere

Też miałaś / masz swoje szanse, a oboje tkwimy w takiej samej sytuacji. I ja mam się nie martwić?

Klaudia

I to jest bardzo dobre podsumowanie Klaudio, bardzo dobre. Bo to chyba tylko w nas samych tkwi jakaś niemożność, a zmienić się trudno, przynajmniej bez niczyjej pomocy...

Ela

Będę musiał się nauczyć tego, co Ty, choć wątpię, by można było stracić nadzieję. Dziękuję za życzenia i również tego samego życzę Tobie :-)

Maria Dora

Witaj Mario :-) Dawno żeśmy nie pisali i miło mi gościć Cię na nowym blogu.

Nie wątpisz chyba, że prowadzę aktywny tryb życia i mam wiele okazji do spotkań z nowymi ludźmi. Nie jest przecież tak, że siedzę zamknięty w czterech ścianach i rozpaczam nad swoim samotnym losem, bynajmniej. Znam także wszystkie aspekty bycia razem od strony teoretycznej, niemniej jednak wcale mi to nie pomaga. Powiem więcej - nie mma okazji, by zastosować wszystko to, co wiem, sprawdzić nauki wyciągnięte z doświadczeń innych ludzi oraz, po części, swoich. Wszystko to, co zaczynam z drugą osobą tworzyć, rozpada się, a to z powodu długoletniej nieobecnośći najważniejszego elementu - uczucia miłości. W tym leży problem, jakbym nie umiał kochać.

Margi

Serdecznie dziękuję Ci za życzenia oraz katorżniczą pracę przeglądania i komentowania wszystkich postów :-) Oby Twoje życzenia się spełniły, choć nawet wróżka się myliła co do lat zaistnienia miłości w mym życiu ;-)

A co do papierosów, to moja dobra koleżanka fajki rzuciła dzięki gumom nikotywnowym, lecz... uzależniła się od tych gum. Cięzki jest los palacza, hahaha ;-)

Anonimowy pisze...

Przeczytałam.
I powiem Ci szczerze , że masz 25 lat i jeszcze cichą nadzieję na zmianę .Skoro widzę w Tobie właśnie powolny obraz świadomości za 5 lat nic się nie zmieni .
Jedynie może głębia przeżywania owych dogłębnych doznań jakim jest niespełnienie.
I szczerze mówiąc nie życzę takiej drogi.

cicho sza

Łukasz pisze...

cicho sza
Drogi się przewidzieć na szczęście nie da, ale można widzieć jakieś perspektywy. Albo ich brak.

_ pisze...

nie pisałam o drodze wiesz takiej przyszłościowej a o środku siebie samego .. rozwój tych szczególnych receptorów w sobie samym czasem daje wiele możliwości a czasem męczarnię
ja czasem wolałabym być nieświadoma .. odczuć i uczuć i ich skrajności ...

ps.w bród:)miało być ..dzięki

Anonimowy pisze...

Oczywiście, że zacznę się martwić wcześniej. W wieku 24/25 lat zaczną mi się pojawiać pierwsze zmarszczki, a pojawią się na pewno, bo bardzo dużo się śmieję i dziwię. Zacznę się martwić o to, czy nie stanę się przez to mniej atrakcyjna. I o to, że przecież chciałabym mieć kiedyś dziecko, a jeśli za długo będę sama... mogę nie zdążyć. ;-) Ale to gdzieś tak ukradkiem, pół żartem, pół serio, nie umiem się martwić za dużo. Jakoś tak. Choć już wysłuchuję od moich znajomych, że oni to się nie nadają na bycie mężami, od dziewczyn, że będą starymi pannami, tylko co to narzekanie im da i skąd takie wnioski?

~green

Anonimowy pisze...

Ehh, Łukaszu... Wydaje mi się, że najpierw trzeba znaleźć odwagę by żyć bez drugiego człowieka, poczuć się pełną istotą i nie czekać na zbawienie... Rozumiem Cię, czasem nadchodzi zwątpienie i poczucie bezsensu, gdy ma się piękne życie, a nie ma z kim się nim podzielić, gdy pragnie się ciepła i zaufania, dotyku odganiającego lęki i akceptacji swoich słabostek.
Jednak miłość jest czasami bardzo trudna. Są dni, gdy ma się dość tej drugiej osoby, gdy się wątpi, gdy uczucie przygasa. Miłość nie jest nieustanną fascynacją. Często jest wielką niespodzianką... Spotykasz kogoś, kto wydaje się być zupełnie nie w Twoim typie, a jednak, gdy zaczynasz tego kogoś poznawać, okazuje sie człowiekiem, ktorego szukałeś całe życie...

Dalej trzymam kciuki za Twoje poszukiwania i... odnalezienia :)

Kordia vel Katarzynka :)

N. pisze...

Sama mam 24 lata i często czuje się tak samo, a wieczne powtarzanie, na wszystko przyjdzie pora mnie denerwuje, bo ile można czekać??