Muzyczny towarzysz



poniedziałek, 6 kwietnia 2009

HIV/AIDS i społeczny ostracyzm


      Mimo iż Polska mieści się w Europie, a także jest członkiem Unii Europejskiej, pozostało jeszcze wiele tematów, w których należałoby gruntowniej wyedukować obywateli. Bo choć poziom wiedzy z zakresu nauk humanistycznych lub ścisłych nie jest taki zły, to jeżeli chodzi o podejście do kwestii związanych z szacunkiem dla drugiego człowieka, empatii w stosunku do niego, czy też zrozumienia dla położenia, w jakim się znalazł, to jest zaskakująco źle. Nie tylko mam tu na myśli problemy z tolerancją, ale przede wszystkim ze stereotypowym i błędnym myśleniem, które może sprawić, że dla niektórych osób życie jest klatką z żelaznymi prętami.

      "Polacy z HIV boją się swoich sąsiadów" – to tytuł artykułu, który znalazłem na Dziennik.pl (źródło z innej strony, bo link do Dziennika nie wchodzi). Wywiady, które przeprowadziły autorki artykułu z nosicielami HIV lub osobami chorymi na AIDS, świadczą o realnej izolacji ludzi doświadczających tego problemu. Od zakażonych nie tylko odwracają się zwykli ludzie, ale także członkowie rodziny czy przyjaciele. Co więcej, do samej choroby nie potrafią również podejść w odpowiedni sposób lekarze, u których profesjonalizm przegrywa w walce z uprzedzeniami. Jeżeli nawet osoby pełniące funkcje odpowiedzialne społecznie, mające za zadanie nieść pomoc zgodnie z przysięgą Hipokratesa, nie są w stanie podejść do problemu bez negatywnych, bezzasadnych stereotypów, to jak można normalnie żyć z tą chorobą?

      Strach przed ujawnieniem problemu jest niezwykle silny. Aga, prawniczka z Warszawy, która udzieliła wywiadu do artykułu dziennikarzowi z Wiadomosci24.pl, używa nawet sformułowania "społeczne samobójstwo". HIV/AIDS to sekret, który trzeba pieczołowicie ukrywać, bo może zniszczyć życie i więzi społeczne z innymi ludźmi. Jest niczym średniowieczny trąd. Jak można przeczytać w raporcie Czerwonego Krzyża o ogólnoświatowej Kampanii "Prawda o AIDS. Przekaż ją dalej", w odbiorze społecznym osoby z HIV/AIDS „"są postrzegane jako wyrzutkowie, niezasługujący na wsparcie, współczucie czy choćby zainteresowanie". Pamiętam też programy, w których można było zobaczyć, jak silnie buntuje się lokalna społeczność, przed otwarciem ośrodków pomocy dla osób zakażonych.

      Te wszystkie postawy stoją w jawnej sprzeczności z deklaracjami, które można znaleźć w badaniu z 2001 roku "Postawy Polaków wobec chorych na AIDS", autorstwa dr hab. Zbigniewa Izdebskiego. 71% badanych wyraziło przekonanie, że osobom zakażonym HIV powinno się pozwolić dalej pracować, zaś 56% stwierdziło, że opiekowałoby się osobą chorą na AIDS. Dlaczego w takim razie realne zachowania, reakcje, są zasadniczo odmienne. Przeglądając te wyniki przypomina mi się pewien cytat, iż człowiek "nie zachowuje się tak, jak mówi, nie mówi tego, co myśli i nie myśli tego, co czuje". I choć odnosi się on do badań rynku, to można go tu z powodzeniem zastosować.

      O tym, jak głęboko sięga lęk przed HIV/AIDS, czyli samym wirusem i chorobą, którą powoduje, świadczą odczucia osób podejrzewających u siebie zakażenie. Bo mimo lekką ręką deklarowanej tolerancji i rozumiejącego podejścia do chorych, wielkość obawy przed byciem dotkniętym owym piętnem świadczy o realnych postawach rozpowszechnionych w społeczeństwie. Tytuły wątków, i ich treść, na forum poświęconemu HIV/AIDS "Plus i minus", zakładanych przez ogarniętych wizją zakażenia mówią same za siebie: "błagam o pomoc, jestem na skraju wyczerpania", "proszę pomocy!" lub "oszaleję".

      HIV/AIDS to fobia, to starotestamentowy Lewiatan, symbolizujący wszelkie zło. Tą chorobą nie da się zarazić poprzez podanie ręki, ukąszenie komara, używanie tego samego ręcznika czy choćby pocałunek. W gruncie rzeczy nawet podczas kontaktu seksualnego trzeba się postarać o zakażenie. Jednak czym są te informacje wobec wizji śmierci, dożywotniego wyroku, na jaki można zostać skazanym. Jednak łatwiej jest obracać się plecami czy lżyć dotkniętych chorobą, niż znaleźć zrozumienie i pomyśleć, że przez swoje własne, lekkomyślne zachowanie, można stać się nosicielem.

4 komentarzy:

Ninuś pisze...

Powiem tak ludzie co innego deklarują,a co innego robią,bo mówiąc,iż zaopiekowaliby się chorym mają na myśli fakt,iż ich to nie spotka.Taka jest nasza mentalnośc.Większośc z nas nie wie dużo o tej chorobie i żyje w przeświadczeniu,iż nas ona nie dotknie.

Ninuś pisze...

Malutki baranek ma złote różki,
pilnuje pisanek na trawce z rzeżuszki,
gdy nikt nie widzi chorągiewką buja
i cicho beczy wesołego Alleluja.
Już składam życzonka,bo potem w natłoku spraw mogę nie miec czasu:)

Iwka pisze...

Strach tak poważną chorobą nie zawsze wynika z nieświadomości ludzkiej. Zdobywanie wiedzy na dany temat wcale nie pozbawia nas lęku - czasem wręcz zmaga, kiedy to doiera do nas fakt, że po zarażeniu już nic nie da się zrobić. Jeśli można odgrodzić się od tak poważnej choroby - ludzie to zrobią. Przecież "lepiej zapobiegać niż leczyć". Aids to nie syfilis, który kiedyś skazywał na powolną i bolesną śmierć, a teraz choroba często uleczalna. Aids jest - może odłożonym nieco w czasie, ale zawsze - wyrokiem. Masz rację w tym co piszesz, ale natury ludzkiej nie zmienisz... Stygmatyzacja była jest i będzie - inna sprawa, że jest to proces krzywdzący.
Moja siostra mogła zostać zarażona żółtaczką w szpitalu, bo była operowana w ostatniej chwili (nie była zaszczepiona) bo atak przyszedł nagle, a nawet po zabiegu pielęgniarka robiąc jej badania nie kwapiła się by włożyć rękawiczki ochronne. Gdy siostra spytała dlaczego ta ich nie ma, pielęgniarka zrobiła jej awanturę i naskarżyła ordynatorowi szpitala.... Siostra nie chciała się zarazić, boi ma małe dziecko, ma więc dla kogo żyć.
Widzisz... kiedy człowiek zachoruje na Aids często nie myśli o sobie, a o bliskich, którym przewrócił życie do góry nogami. Nie tylko on traci na zakażeniu.


Temat nieco przykry, ale korzystając z okazji chcę Ci złożyć życzenia wielkanocne. Ciepłych i rodzinnych chwil przeprełnionych radością ze zmartwychwstania Pańskiego :)

Łukasz pisze...

Ninuś:

Dzięki za życzenia i refleksję :-)

Iwka:

Zgadzam się, że wiedza na temat HIV/AIDS nie zapobiegnie wcale lękowi, jaki budzi ta choroba.

Druga sprawa, to że AIDS uleczyć nie można. Mozna natomiast odłożyć jego skutki w czasie dzięki skutecznym lekom retrowirusowym. Jednak prędzej czy później się umiera. Cóż, jak w życiu.

Po trzecie - tak, stygmatyzacja była od zawsze, jednak czy będzie na zawsze? Stygmatyzacja jako zjawisko psychologiczne tak, ale rozpatrujemy tutaj ludzi chorych na AIDS... wiesz, że w USA niektórzy nawet chcą się zakazić, ryzykują, bo to daje im adrenalinę? Stygmatyzację w tym przypadku mozna uleczyć, jestem o tym przkonany.

Dziękuję za życzenia! :-)